W świecie, w którym marka może zostać zniszczona w ciągu kilku godzin od publikacji niefortunnego posta, zarządzanie kryzysem wizerunkowym stało się jedną z najważniejszych kompetencji działów PR. Od spektakularnych wpadek korporacyjnych po polityczne potknięcia i medialne burze – historia zna wiele przykładów katastrof, które albo pogrążyły marki, albo stały się punktem zwrotnym w ich strategii komunikacyjnej.
Kryzys wizerunkowy – co to właściwie znaczy?
Kryzys PR-owy to sytuacja, w której wizerunek organizacji, marki lub osoby zostaje wystawiony na poważną próbę – często w wyniku własnych błędów, ale także przez czynniki zewnętrzne, jak niespodziewane zdarzenia, działania konkurencji czy wiralowy hejt. Kluczowe jest nie tylko to, co się wydarzyło, ale jak firma na to zareaguje.
W epoce mediów społecznościowych czas reakcji skrócił się do godzin, a nawet minut. Milczenie może zostać odebrane jako przyznanie się do winy, zbyt pochopna odpowiedź – jako lekceważenie sprawy. Tu nie ma miejsca na przypadek: każda decyzja komunikacyjna musi być wyważona i osadzona w kontekście.
Największe wpadki ostatnich dekad
Wśród najbardziej znanych kryzysów PR-owych nowoczesnej historii znajduje się sprawa United Airlines z 2017 roku, kiedy to nagranie pokazujące brutalne usunięcie pasażera z samolotu obiegło świat. Pierwsza reakcja linii lotniczej – próbująca zrzucić winę na „nadkomplet” i brak współpracy ze strony klienta – spotkała się z falą krytyki. Dopiero po kilkunastu godzinach prezes firmy przeprosił w bardziej ludzki sposób, ale szkody wizerunkowe były już ogromne. Hashtag #BoycottUnited utrzymywał się w trendach przez kilka dni.
Innym głośnym przykładem była afera Volkswagena, czyli „Dieselgate”. Świat dowiedział się, że koncern fałszował dane dotyczące emisji spalin. Choć na początku firma bagatelizowała zarzuty, w końcu została zmuszona do przyznania się i zapłacenia miliardowych kar. Co ciekawe, w dłuższej perspektywie kryzys ten doprowadził do radykalnej zmiany strategii firmy – postawienia na elektromobilność i transparentność. Odbudowa trwała latami, ale była możliwa.
W polskim kontekście warto wspomnieć o kryzysie marki Reserved po nieudanej kampanii z 2017 roku („Polish boy, where are you?”), która mimo ogromnego budżetu i międzynarodowego zasięgu została odebrana jako kiczowata i niezrozumiała. Szybko zdjęto ją z sieci, ale szkoda wizerunkowa była już faktem – tym bardziej, że brakowało oficjalnego komentarza marki.
Reakcja na kryzys – strategia czy chaos?
Jednym z najważniejszych elementów zarządzania kryzysem jest przygotowanie. Najlepsze marki mają gotowe scenariusze działania, zespoły odpowiedzialne za monitoring sieci, media training dla rzeczników i regularne symulacje sytuacji kryzysowych.
Nie wystarczy zareagować – trzeba zareagować autentycznie. Udawane przeprosiny, unikanie odpowiedzialności czy używanie języka prawniczego („przepraszamy, jeśli ktoś poczuł się urażony”) tylko pogarszają sytuację. Przykłady firm, które umiały „wyjść z twarzą”, to m.in. IKEA, która po wykryciu nieetycznych praktyk dostawców natychmiast opublikowała raport, zmieniła zasady współpracy i rozpoczęła kampanię edukacyjną na temat zrównoważonego rozwoju.
Czasem zresztą to właśnie odwaga w komunikacji kryzysowej może przekształcić porażkę w sukces. Doskonałe przykłady takich niekonwencjonalnych, ale skutecznych działań można znaleźć tutaj: https://historia.org.pl/2025/07/14/5-nietypowych-kampanii-pr-owych-ktore-odniosly-sukces/. Kampanie opisane w artykule udowadniają, że nawet z bardzo trudnej sytuacji da się wyjść zwycięsko – pod warunkiem, że marka ma odwagę, spójność i refleks.
Kto ratuje, a kto pogrąża? Rola liderów w komunikacji
W obliczu kryzysu kluczową rolę odgrywają osoby decyzyjne – prezesi, rzecznicy, liderzy opinii. Ich ton, mimika, słowa i czyny mają ogromne znaczenie. Brak empatii czy nonszalancja potrafią zniszczyć lata budowanego zaufania. Przeciwnie – odważne przyznanie się do błędu i przedstawienie konkretnych działań naprawczych często są odbierane pozytywnie.
W czasach natychmiastowej reakcji publicznej nie ma już miejsca na „odczekanie” aż kryzys minie. Czasami jedno zdanie, wypowiedziane w mediach lub opublikowane na Twitterze, może stanowić punkt zwrotny.
Dobrym przykładem odwagi i odpowiedzialności jest działanie marki Tylenol po serii śmiertelnych zatruć w latach 80. Firma błyskawicznie wycofała miliony opakowań z rynku, na własny koszt, mimo że nie ponosiła winy za sabotaż. Dziś ten przykład to klasyka literatury PR i dowód, że zaufania nie kupuje się reklamą, lecz działaniem.
Czy każdą markę da się odbudować?
Nie zawsze odbudowa jest możliwa. Są sytuacje, w których zaufanie zostaje zniszczone bezpowrotnie. Dotyczy to zwłaszcza tych firm, które ignorują kryzys lub – co gorsza – atakują osoby zgłaszające problem. W takich przypadkach szkody finansowe są tylko wierzchołkiem góry lodowej – prawdziwe straty dotyczą relacji z klientami, pracownikami i partnerami biznesowymi.
Jednak wiele historii pokazuje, że nawet bardzo poważne błędy nie muszą być końcem. Zależy to od tego, czy marka wyciągnie wnioski, zmieni się na poziomie strukturalnym, a nie tylko w warstwie PR-owej. Klienci potrafią wybaczyć – ale muszą zobaczyć autentyczność i konsekwencję.
Wnioski: strategia, transparentność, empatia
PR kryzysowy to dziedzina, w której nie wystarczy znać podręcznikowe definicje. Trzeba mieć intuicję, zespół, procedury i – co najważniejsze – gotowość do działania, zanim kryzys wybuchnie. Bo to nie kryzys jest największym zagrożeniem, ale brak reakcji lub niewłaściwa reakcja.
Historia pokazuje, że kryzysy mogą być punktem zwrotnym – zarówno w dobrą, jak i złą stronę. Marki, które przetrwały i umocniły się po kryzysie, potrafiły być szczere, szybkie i skupione na odbiorcy. A te, które zlekceważyły problem – zniknęły z rynku lub do dziś borykają się z jego skutkami.
Artykuł zewnętrzny.





